Pomimo tego, że nie wszystkie jego filmy są niezaprzeczalnymi arcydziełami, i w swojej filmografii ma nieudane projekty, pozostaje jedną z najwybitniejszych postaci współczesnego polskiego kina. W tym artykule na iwroclaw.com opowiemy Wam o utalentowanym i niezwykłym Waldemarze Krzystku, jego twórczych sukcesach, porażkach i ogromnej miłości do Dolnego Śląska.
Kino na zawsze
Waldemar Krzystek urodził się w 1953 roku w Swobnicy (woj. zachodniopomorskie), ale dzieciństwo i młodość spędził na Dolnym Śląsku, w Legnicy, dokąd po jego urodzeniu przenieśli się rodzice. Jak twierdzi reżyser, nie ma nic do powiedzenia o Swobnicy, bo to były pierwsze miesiące jego życia, ale Legnicę uważa za swój dom. Mieszkał tam do ukończenia szkoły średniej, po czym przeniósł się do Wrocławia.
Krzystek posiada dwa tytuły naukowe. Pierwszy to filologia (Wydział Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego), a drugi to reżyseria filmowa (Wydział Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach). Ukończył je w 1981 roku i od tego czasu jego życie to plany filmowe, aktorzy, role, scenariusze i wszystko, co związane z kinematografią.
Legnica na zawsze
Jeśli chodzi o Legnicę, to Krzystek zawsze wraca do tego miasta w swojej twórczości. Na przykład jego pierwszy film fabularny „Zawieszenie” (1986) opowiadał o wydarzeniach w powojennej Legnicy. Nawiasem mówiąc, film o miłości pielęgniarki Anny (Krystyna Janda) i skazanego na śmierć byłego oficera AK Marcela (Jerzy Radziwiłowicz) zdobył Brązowe Lwy za najlepszy debiut reżyserski na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku.
Legnica pojawia się także w kolejnych filmach Krzystka. W jego nagrodzonym Złotymi Lwami filmie „Mała Moskwa (2008), główne wydarzenia rozgrywają się w Legnicy. Rzeczywiście, po wojnie w tym mieście był sowiecki garnizon, zamknięte miasto wojskowe, a romans żony sowieckiego pilota z polskim oficerem odbył się tu zgodnie ze scenariuszem.
Przy okazji, oprócz Złotych Lwów na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, „Mała Moskwa” zdobyła Polską Nagrodę Filmową Orzeł za Najlepszy Scenariusz, Nagrodę Publiczności na Moskiewskim Festiwalu Filmowym i stała się najpopularniejszym filmem w polskim box office w 2009 roku.
Krzystek nigdy nie zapomina o Dolnym Śląsku i stale podkreśla jego znaczenie i wpływ. Nawet temat jego pracy doktorskiej brzmi „Dolny Śląsk jako źródło prawdy w mojej twórczości filmowej”.
Nawiasem mówiąc, akcja jego najnowszego filmu, thrillera „Fotograf” (2014), również rozgrywa się w Legnicy i radzieckim mieście wojskowym.
Co kręci Krzystek?
Od pierwszych kroków w kinematografie Krzystek imponował kolegom odwagą i – na dobrą sprawę – bezczelnością. W 1984 roku, w okresie ostrego moralizatorstwa i walki ze wszystkim co „zachodnie”, „zielony” debiutant nakręcił horror („Pokrewieństwo”). O swój kolejny film, „Zawieszenie”, walczył przez kilka lat i w końcu zrealizował go tak, jak uważał za stosowne, a nie tak, jak chcieli cenzorzy.
Mówi się jednak, że Krzystkowi pomógł w tym autorytatywny Jerzy Hoffman, z którym reżyser nawiązał przyjacielskie relacje.
Sukces „Zawieszenia” na długo określił priorytety Waldemara Krzystka – w przyszłości wielokrotnie podejmował on tematy polityczne. Należy do nich „Ostatni prom”, w którym bohaterowie, dowiedziawszy się o wprowadzeniu w kraju stanu wojennego, decydują się na ryzykowną podróż przez „lodowate” morze. Reżyser przedstawił również swoje rozliczenie z komunistami w filmie „Zwolnieni z życia”. Film został nagrodzony na festiwalu w San Sebastian i stał się największym międzynarodowym sukcesem reżysera. Sukcesem w karierze reżysera był również film „80 milionów” (2011), opowiadający o walce polskiej Solidarności w latach ’80.
Krzystek ma też na swoim koncie kilka jawnych porażek. Są to „Polska śmierć” (1994), gdzie publiczność nie doceniła jego próby sportretowania realiów politycznych lat ’90 oraz „Bez żalu” (2000), który został skrytykowany za banalność i brukowość.
Dwie porażki z rzędu zmusiły reżysera do podjęcia mniej ambitnych projektów – seriali telewizyjnych. I ta przerwa najwyraźniej dobrze mu zrobiła. W 2008 roku wyreżyserował pełnometrażową „Małą Moskwę”, swój najbardziej udany pod każdym względem projekt, a następnie serial telewizyjny „Anna German”, który zebrał pozytywne recenzje krytyków i widzów.

Jego ostatnie dzieło, „Fotograf” (2014), o demonicznym dziecku, które zmieniło się w seryjnego mordercę, nie powtórzyło sukcesu jego ostatnich filmów. Film został skrytykowany zarówno przez krytyków, jak i widzów za nadmierny kicz i daleko posuniętą fabułę. Jednak mimo to film znalazł swoich fanów na Festiwalu Filmowym w Gdyni, gdzie został nawet uznany za jeden z najlepszych filmów.